Jacek Sowiński
2008-07-03 21:13:18 UTC
Jestem totalnie wściekły na ten samochód.
Za około miesiąc mam termin przeglądu, wiec pojechałem na stacje
diagnostyczną, bo cos mi stuka w przednim zawieszeniu, i nie prowadzi sie po
dziurach tak jak powinien. Diagnosta obejrzał, poszarpał, stwierdził swożnie
do wymiany i pękła prawa osłona przegubu, smar wyciekł, ogólnie bałagan.
Swożnie to rzecz niewymienna, wiec od razu trzeba zmieniać całe wachacze
(2x100zl + robocizna). Jako że przeguby już słyszałem na zakretach, to
pomyślałem ze profilaktycznie wymienie też na nowe (2x80zł), i moze na
warsztacie jakoś mniej skasują. W warsztacie 200zł poszło na robocizne, ale
obiecał ze drążków nie ruszy i nie trzeba bedzie robic zbieżności. Takiego
wała...
Po wyjechaniu z warsztatu jest gorzej niż było. Chyba podmienił mi amorki z
jakiegos trupa :(
Wtedy tylko stukało i troche rzucało na torowiskach, teraz nie stuka, ale na
prostej jak zalicze dziure, to trzesie i wali całym autem jakby nie miało
zawieszenia.
I oczywiście czuje ze kierownica nie wraca do jazdy na wprost, tylko ciągnie
troche w prawo. Czyli zbieżność do dupy :(
Inny mechanik w innym warsztacie rozbujał auto i zakwalifikował prawy
przedni amortyzator do wymiany. Czyli znowu komplet 2x100zł + robocizna +
70zł zbiezność. Nosz kurde, na całe nowe zawieszenie wydałem 1000zł, przy
rynkowej wartości auta 1500zł :( A nie chce sie go pozbywać, bo ma wiekszą
wartość użytkową niż finansową.
Jak mi diagosta na stacji za miesiąc stwierdzi cos w tylnym zawieszeniu, to
chyba zepchne samochód do Odry. I diagnoste razem z nim.
A jutro weekend w górach, 2x250km, jak nie dojade, to nie wiem co zrobie
temu gratowi.
Za około miesiąc mam termin przeglądu, wiec pojechałem na stacje
diagnostyczną, bo cos mi stuka w przednim zawieszeniu, i nie prowadzi sie po
dziurach tak jak powinien. Diagnosta obejrzał, poszarpał, stwierdził swożnie
do wymiany i pękła prawa osłona przegubu, smar wyciekł, ogólnie bałagan.
Swożnie to rzecz niewymienna, wiec od razu trzeba zmieniać całe wachacze
(2x100zl + robocizna). Jako że przeguby już słyszałem na zakretach, to
pomyślałem ze profilaktycznie wymienie też na nowe (2x80zł), i moze na
warsztacie jakoś mniej skasują. W warsztacie 200zł poszło na robocizne, ale
obiecał ze drążków nie ruszy i nie trzeba bedzie robic zbieżności. Takiego
wała...
Po wyjechaniu z warsztatu jest gorzej niż było. Chyba podmienił mi amorki z
jakiegos trupa :(
Wtedy tylko stukało i troche rzucało na torowiskach, teraz nie stuka, ale na
prostej jak zalicze dziure, to trzesie i wali całym autem jakby nie miało
zawieszenia.
I oczywiście czuje ze kierownica nie wraca do jazdy na wprost, tylko ciągnie
troche w prawo. Czyli zbieżność do dupy :(
Inny mechanik w innym warsztacie rozbujał auto i zakwalifikował prawy
przedni amortyzator do wymiany. Czyli znowu komplet 2x100zł + robocizna +
70zł zbiezność. Nosz kurde, na całe nowe zawieszenie wydałem 1000zł, przy
rynkowej wartości auta 1500zł :( A nie chce sie go pozbywać, bo ma wiekszą
wartość użytkową niż finansową.
Jak mi diagosta na stacji za miesiąc stwierdzi cos w tylnym zawieszeniu, to
chyba zepchne samochód do Odry. I diagnoste razem z nim.
A jutro weekend w górach, 2x250km, jak nie dojade, to nie wiem co zrobie
temu gratowi.
--
Stoout
prywatnie CC 700 '97 & Uniden 520 / Hustler
służbowo Berlingo '00 1.9D & TTI 880 / Hustler
Stoout
prywatnie CC 700 '97 & Uniden 520 / Hustler
służbowo Berlingo '00 1.9D & TTI 880 / Hustler