Niezrozumieli¶my siê. Nawet mi przez my¶l nie przesz³o ¿eby kto¶ siê
wogóle zastanawia³ nad tym czy zmieniaj±c jakie¶ ³o¿ysko wpiepszyæ przy
nim spowrotem stary uszczelniaæ(je¶li jakowy¶ akurat jest w pobli¿u), a¿
tak zdolnych ludzi to chyba ma³o jest.
Ty swój wywód napisa³e¶ w sposób sugeruj±cy ¿e nale¿y zmieniaæ parami
³o¿yska, co ja zrozumia³em na zasadzie "jak prawe to i lewe", na co w
¿aden sposób uzasadznienia znale¶æ nie mogê (pracy wcale nie jest mniej,
identycznie jak przy przegubach od których kolega zacz±³ w±tek).
Fakt nie zrozumieli¶my siê,mia³emna my¶li komplet/y
Inna sprawa,¿e jak po 100 tys wymienia³em ³o¿yska kó³ to te¿ parami - 2
ko³a.
Dalej nie kumam analogii. Przegub to nie jest co¶ co ma stopieñ zu¿ycia
jak opona, amortyzator albo tarcza hamulcowa. Jest albo sprawny albo nie.
Jak ¿arówka.
Przegub nie jest ¿arówk±. Jest zespo³em wspólpracuj±cych ze soba czê¶ci.
Wspólpracuj±cych w trudnych warunkach.
Stopieñ zu¿ycia przegubu, o¿esz praktycznie okresliæ jego luzem, bo ka¿dy
przegub jaki¶ tam luz ma, jeden wiêkszy, drugi jak w tym za³o¿eniu mocno
spasowany.
Z reszt± ¶ci±ganie wystêpuje te¿ przy obcieraj±cym hamulcu - hamuj±cym kole.
Szczególnie widoczne jest to przy szybkiej jeŒdzie.
Mia³em taki przypadek, cylinderek stan±³ lekko dêba, samochód ¶ci±ga³, opona
by³a nienaturalnie czarna (zdzierana).
St±d analogia do mocno spasowanego - hamuj±cego przegubu.
Za³ó¿my ¿e kiedy¶ kto¶ solidnie waln±³ gdzie¶ ko³em. Bardzo solidnie.
Fatalnie nieprawid³owy k±t pochylenia ko³a mo¿e np takie skutki IMHO.
Jasne czysta teoria, wprawdzie mo¿liwa, ale problem wyst±pi³ by przed
ruszaniem przegubu, wiêc ma³o prawdopodobna.
Druga sprawa. W³a¶ciciel jak mo¿na za³o¿yæ ma ju¿ leciwy samochód.
Podejrzewam, ¿e naprawia³ go tam, gdzie koszt naprawy nie jest porównywalny
z warto¶ci± samochodu.
Wiêc o ¿adnych wydrukach zbie¿no¶ci, geometrii nawet nie pomy¶la³.
A jedynym wydrukiem jakim dysponowa³ mechanik by³ paragon z kasy fiskalnej
zakupów jego ¿ony z najbli¿szego sklepu spo¿ywczego.
Dobrze zak³adam W³a¶cicielu?
Nie wykluczam. Tylko skoro kolega wymienia³ jeden przegub to przyj±³em ¿e
nie z oszczêdno¶ci (dwa mam do wyrzucenia, to jak wypadnie orze³ek
wymienie lewy, reszka to prawy), tylko stan drugiego zosta³ dok³adnie
sprawdzony jako zadowalaj±cy.
Jak by¶ doczyta³ inny post w³a¶ciciela, to pisze, ¿e 2 lata temu wymienia³
ju¿ jeden przegub, teraz ten drugi,
Co potwierdza moje za³o¿enie, ¿e je¶li chce siê jeŒdziæ d³u¿ej autem i nie
wracaæ do tematu, to nale¿y naprawy robiæ kompleksowo.
Mo¿na oczywi¶cie dyskutowaæ, ¿e jednak te 2 lata pojeŒdzi³, itd...., itp.
Ale faktem jest ¿e musia³ wymieniæ 2 sztuki. Czyli komplet. c.n.d.
To jest moja teoria na temat napraw.
Kompleksowo¶æ daje oszczêdno¶ci: czasu i NERWÓW i z du¿ym
prawdopodobieñstwem pieniêdzy.
Bo mo¿na za³o¿yæ, ¿e mechanik od 2 przegubów móg³ by wzi±æ taniej, w sumie
to jedna robota, jedno spuszczenie oleju, podnoszenie, idt, znajd± siê
roboty wspólne dla 2 w tym przypadku przegubów. No i jaki¶ tam rabat.
Mo¿na siê oczywi¶cie nie zgadzaæ z moj± teori±, sam te¿ nie zawsze j±
stosujê (z regu³y ¿a³uj±c),
ale to jest MOJE praktyczne podej¶cie, które mogê jedynie ZASUGEROWAÆ.
Na tym chcia³bym te¿ zakoñczyæ ten w±tek, bo nie widzê sensu przedk³adania
¶wi±t Wielkiej Nocy nad ¶wiêtem Bo¿ego N.